wtorek, 21 lipca 2015

Cypryjska Ruletka - Kostas



Minął kolejne skrzyżowanie. Zwolnił nieco, zmuszony przez ruszający z przystanku, zdezelowany autobus. Chmura niebieskich spalin rozpływająca się po asfalcie sprawiła, że był zmuszony zamknąć szyberdach w swoim aucie. Opuszczając rękę, bezwiednie zerknął w lusterko. Pomiędzy jadącymi za nim samochodami zobaczył biało-niebieski ścigacz poruszający się wzdłuż środkowej linii.
Kostas? – zgadywał, wpatrując się przez chwilę w postać motocyklisty.
Spojrzał przed siebie i instynktownie nacisnął mocno pedał hamulca, poprzedzający go autobus zatrzymał się beztrosko na środku pasa. Kierowca najzwyczajniej zdecydował się zabrać grupę pasażerów czekających przy krawężniku. BMW w ostatniej chwili zdążyło zatrzymać się, dotykając niemalże zardzewiałego zderzaka autobusu. Sasza odetchnął z ulgą i szybko wyprzedził dymiącego marudera. W parę minut wydostał się na autostradę. Po uruchomieniu funkcji „SPORT” - automatycznej skrzyni biegów, jego samochód natychmiast zaczął nabierać prędkości.
Jasnobeżowe wzgórza dookoła drogi, zaczęły przesuwać się coraz szybciej. Błękit nieba i surowy krajobraz zawsze przypominały Saszy rodzinne strony. Niektóre rejony Serbii wyglądały całkiem podobnie.
Włączył odtwarzacz płyt, bałkańska muzyka wypełniła wnętrze samochodu. Jej energiczne rytmy sprawiły, że rozpędził auto jeszcze bardziej, błyskawicznie mijając rozjazd na autostradzie. Drogowskaz w lewo wskazywał dystans do Nikozji, jednak biała limuzyna popędziła dalej, w kierunku Larnaki. Do celu pozostało niewiele ponad dwadzieścia kilometrów. BMW z ogromną prędkością pokonało ostry zakręt i wyskoczyło na długą prostą, prowadzącą lekko pod górę. Ten fragment dwupasmowej drogi pełnił także inną funkcję, w zamyśle budowniczych stanowił również swoisty pas awaryjny, z którego, w razie konieczności mogły korzystać samoloty cypryjskiej armii. Południowy Cypr, będący w stałym konflikcie z turecką częścią wyspy, był teraz lepiej przygotowany na ewentualną inwazję. Sasza przejechał nad, namalowanymi na asfalcie szerokimi liniami, które miały wskazywać pilotom początek potencjalnego lądowiska.
Obie nitki autostrady świeciły pustką.  Sasza zwolnił jednak wyraźnie, nie chcąc nadziać się niepotrzebnie na drogowy patrol. Policjanci często czaiły się w tym miejscu, wiedząc o pokusie przekroczenia prędkości jaką powodował u kierowców czterokilometrowy, idealnie prosty odcinek.
Słuchając głośnej muzyki, Sasza myślał o czekającym go spotkaniu z Jasonem. Był ciekaw czy dane, które wiózł ze sobą, okażą się przydatne dla Amerykanina.
Jazgot przejeżdżającego obok motocykla wyrwał go z zamyślenia.
Widząc masywną sylwetkę kierowcy, tym razem rozpoznał ją natychmiast, biało-niebieskie Suzuki musiał prowadzić Kostas. Pewność Saszy utwierdził dodatkowo gest motocyklisty, który wjechał na pas tuż przed maską BMW i podniósł lewą dłoń w pozdrowieniu, a po chwili
Minął kolejne skrzyżowanie. Zwolnił nieco, zmuszony przez ruszający z przystanku, zdezelowany autobus. Chmura niebieskich spalin rozpływająca się po asfalcie sprawiła, że był zmuszony zamknąć szyberdach w swoim aucie. Opuszczając rękę, bezwiednie zerknął w lusterko. Pomiędzy jadącymi za nim samochodami zobaczył biało-niebieski ścigacz poruszający się wzdłuż środkowej linii.
Kostas? – zgadywał, wpatrując się przez chwilę w postać motocyklisty.
Spojrzał przed siebie i instynktownie nacisnął mocno pedał hamulca, poprzedzający go autobus zatrzymał się beztrosko na środku pasa. Kierowca najzwyczajniej zdecydował się zabrać grupę pasażerów czekających przy krawężniku. BMW w ostatniej chwili zdążyło zatrzymać się, dotykając niemalże zardzewiałego zderzaka autobusu. Sasza odetchnął z ulgą i szybko wyprzedził dymiącego marudera. W parę minut wydostał się na autostradę. Po uruchomieniu funkcji „SPORT” - automatycznej skrzyni biegów, jego samochód natychmiast zaczął nabierać prędkości.
Jasnobeżowe wzgórza dookoła drogi, zaczęły przesuwać się coraz szybciej. Błękit nieba i surowy krajobraz zawsze przypominały Saszy rodzinne strony. Niektóre rejony Serbii wyglądały całkiem podobnie.
Włączył odtwarzacz płyt, bałkańska muzyka wypełniła wnętrze samochodu. Jej energiczne rytmy sprawiły, że rozpędził auto jeszcze bardziej, błyskawicznie mijając rozjazd na autostradzie. Drogowskaz w lewo wskazywał dystans do Nikozji, jednak biała limuzyna popędziła dalej, w kierunku Larnaki. Do celu pozostało niewiele ponad dwadzieścia kilometrów. BMW z ogromną prędkością pokonało ostry zakręt i wyskoczyło na długą prostą, prowadzącą lekko pod górę. Ten fragment dwupasmowej drogi pełnił także inną funkcję, w zamyśle budowniczych stanowił również swoisty pas awaryjny, z którego, w razie konieczności mogły korzystać samoloty cypryjskiej armii. Południowy Cypr, będący w stałym konflikcie z turecką częścią wyspy, był teraz lepiej przygotowany na ewentualną inwazję. Sasza przejechał nad, namalowanymi na asfalcie szerokimi liniami, które miały wskazywać pilotom początek potencjalnego lądowiska.
Obie nitki autostrady świeciły pustką.  Sasza zwolnił jednak wyraźnie, nie chcąc nadziać się niepotrzebnie na drogowy patrol. Policjanci często czaiły się w tym miejscu, wiedząc o pokusie przekroczenia prędkości jaką powodował u kierowców czterokilometrowy, idealnie prosty odcinek.
Słuchając głośnej muzyki, Sasza myślał o czekającym go spotkaniu z Jasonem. Był ciekaw czy dane, które wiózł ze sobą, okażą się przydatne dla Amerykanina.
Jazgot przejeżdżającego obok motocykla wyrwał go z zamyślenia.
Widząc masywną sylwetkę kierowcy, tym razem rozpoznał ją natychmiast, biało-niebieskie Suzuki musiał prowadzić Kostas. Pewność Saszy utwierdził dodatkowo gest motocyklisty, który wjechał na pas tuż przed maską BMW i podniósł lewą dłoń w pozdrowieniu, a po chwili
Minął kolejne skrzyżowanie. Zwolnił nieco, zmuszony przez ruszający z przystanku, zdezelowany autobus. Chmura niebieskich spalin rozpływająca się po asfalcie sprawiła, że był zmuszony zamknąć szyberdach w swoim aucie. Opuszczając rękę, bezwiednie zerknął w lusterko. Pomiędzy jadącymi za nim samochodami zobaczył biało-niebieski ścigacz poruszający się wzdłuż środkowej linii.
Kostas? – zgadywał, wpatrując się przez chwilę w postać motocyklisty.
Spojrzał przed siebie i instynktownie nacisnął mocno pedał hamulca, poprzedzający go autobus zatrzymał się beztrosko na środku pasa. Kierowca najzwyczajniej zdecydował się zabrać grupę pasażerów czekających przy krawężniku. BMW w ostatniej chwili zdążyło zatrzymać się, dotykając niemalże zardzewiałego zderzaka autobusu. Sasza odetchnął z ulgą i szybko wyprzedził dymiącego marudera. W parę minut wydostał się na autostradę. Po uruchomieniu funkcji „SPORT” - automatycznej skrzyni biegów, jego samochód natychmiast zaczął nabierać prędkości.
Jasnobeżowe wzgórza dookoła drogi, zaczęły przesuwać się coraz szybciej. Błękit nieba i surowy krajobraz zawsze przypominały Saszy rodzinne strony. Niektóre rejony Serbii wyglądały całkiem podobnie.
Włączył odtwarzacz płyt, bałkańska muzyka wypełniła wnętrze samochodu. Jej energiczne rytmy sprawiły, że rozpędził auto jeszcze bardziej, błyskawicznie mijając rozjazd na autostradzie. Drogowskaz w lewo wskazywał dystans do Nikozji, jednak biała limuzyna popędziła dalej, w kierunku Larnaki. Do celu pozostało niewiele ponad dwadzieścia kilometrów. BMW z ogromną prędkością pokonało ostry zakręt i wyskoczyło na długą prostą, prowadzącą lekko pod górę. Ten fragment dwupasmowej drogi pełnił także inną funkcję, w zamyśle budowniczych stanowił również swoisty pas awaryjny, z którego, w razie konieczności mogły korzystać samoloty cypryjskiej armii. Południowy Cypr, będący w stałym konflikcie z turecką częścią wyspy, był teraz lepiej przygotowany na ewentualną inwazję. Sasza przejechał nad, namalowanymi na asfalcie szerokimi liniami, które miały wskazywać pilotom początek potencjalnego lądowiska.
Obie nitki autostrady świeciły pustką.  Sasza zwolnił jednak wyraźnie, nie chcąc nadziać się niepotrzebnie na drogowy patrol. Policjanci często czaiły się w tym miejscu, wiedząc o pokusie przekroczenia prędkości jaką powodował u kierowców czterokilometrowy, idealnie prosty odcinek.
Słuchając głośnej muzyki, Sasza myślał o czekającym go spotkaniu z Jasonem. Był ciekaw czy dane, które wiózł ze sobą, okażą się przydatne dla Amerykanina.
Jazgot przejeżdżającego obok motocykla wyrwał go z zamyślenia.
Widząc masywną sylwetkę kierowcy, tym razem rozpoznał ją natychmiast, biało-niebieskie Suzuki musiał prowadzić Kostas. Pewność Saszy utwierdził dodatkowo gest motocyklisty, który wjechał na pas tuż przed maską BMW i podniósł lewą dłoń w pozdrowieniu, a po chwili wskazał ręką na bok, jakby chciał, aby obaj się zatrzymali. Pomachał przy tym palcem w kierunku przydrożnej zatoczki. Sasza znał to miejsce. Okoliczni rolnicy często sprzedawali tu swe plony. O tej porze dnia nie było już nikogo.


Kostas wjechał na żwirowy plac i zahamował gwałtownie. Biały kurz przez chwilę zasłonił go całkowicie. Sasza skręcił za nim. Był ciekaw dlaczego ochroniarz Sofronisa nabrał nagle ochoty na rozmowę. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę, że Bułgar może coś wiedzieć o skopiowanych plikach. Szybko porzucił jednak te podejrzenia, wydawały się one zbyt mało prawdopodobne.
Na wszelki wypadek zatrzymał auto w bezpiecznej odległości.
To ty podejdź do mnie – pomyślał, nie zamierzając wysiadać z samochodu.
Opuścił boczną szybę.
Kostas  zsiadł z siodełka i nie śpiesząc się, zdjął długie rękawice, odpinając rzepy oplatające przedramienne ochraniacze. Nie zdejmując kasku, podniósł tylko przeciwsłoneczną owiewkę i skierował się w stronę Saszy.
W tym samym momencie, z impetem wpadł na plac wielki Chevrolet Suburban, przecinając drogę Kostasowi. Zaskoczony Sasza nie zdążył zareagować...

     Jeżeli chcecie wiedzieć co było dalej, zachęcam do zakupu książki. Szczegóły na stronie :
          https://www.facebook.com/Cypryjska.Ruletka?fref=ts












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz