Nieprzypadkowo nadałem taki tytuł temu wpisowi. Jak za chwilę się przekonacie - istnieje ciekawy związek tej powieści z pewnym znanym dziełem filmowym.
A było to tak...
Myśląc nad projektem okładki, starałem się jak najlepiej zawrzeć w jednym obrazku najistotniejsze szczegóły, które odnosiłyby się wprost do treści książki. To zresztą - jak mówi klasyk - "oczywista oczywistość". Niestety moja ostateczna wizja została mocno skorygowana przez ograniczony budżet pisarza debiutanta. Przełknąłem zatem to pierwsze niepowodzenie i z pokorą przystałem na sugestie pana Piotra - grafika, który przedstawił swoje pomysły. Powstała zatem koncepcja okładki z użyciem dostępnego w internecie zdjęcia fragmentu stołu do gry w ruletkę. Wyszło idealnie ! Projekt był super, ale zanim zdążyłem się nim nacieszyć, musiałem przeżyć kolejne rozczarowanie. Pięknie prezentujący się na okładce wizerunek ruletkowego koła pochodził z płatnej bazy tematycznej, czyli mówiąc prościej - wykorzystanie komercyjne miało swą cenę.
I tutaj los zgotował mi niespodziankę, o jakiej nawet nie mogło się przyśnić...
Kiedy opowiedziałem przyjacielowi o "graficznych" kłopotach, ten natychmiast znalazł rozwiązanie. Okazało się, że jeden z jego znajomych jest w posiadaniu potrzebnego mi rekwizytu. Po kilku godzinach na swej skrzynce mailowej odnalazłem kilkanaście zdjęć koła ruletkowego, które mogłem wykorzystać w dowolnym celu. No i wykorzystałem !
Zapytacie jaki ma to związek ze światowym kinem ? . Ano ma ! Właśnie -TO- czarno czerwone koło możecie zobaczyć w jednej ze scen filmu o Jamesie Bondzie - "Licencja na zabijanie". Jakiś czas potem hotel Ritz w Londynie sprzedał na aukcji rekwizyt z kasyna pewnemu Polakowi. Teraz, ciąg przypadków sprawił, że przedmiot ten zyskał kolejne życie. Tym razem w mojej książce...